Kategorie

10 sposobów na tanie podróże (oraz dlaczego my nie korzystamy ze wszystkich)

1. Nie jedz na mieście

To straszne! Wyżywienie na wyjeździe może stanowić największą część kosztów. Może nie odbiegać też za bardzo od tego, co i tak wydalibyście na jedzenie w domu. Sami wybierajcie! Zupki chińskie i kanapki z pasztetem? A może dobre knajpki, przytulne kawiarenki i modne puby?

Nam NIGDY nie udało się przetrwać na suchym prowiancie. Najbliżej sukcesu byliśmy w czasach studenckich, na naszym pierwszym wspólnym wyjeździe. Wtedy to właśnie, pod namiotem w Bieszczadach, tylko jeden jedyny raz pozwoliliśmy sobie na obiad w barze mlecznym, a dwa razy na wino w Siekierezadzie.

Teraz nie wyobrażamy sobie wyjazdu bez wstąpienia na coś dobrego. Ale, jak to mówi Mietek, na jedzeniu się nie oszczędza!

Mała klientka czeka na kelnera

2. Turystyka rodzinna i okolicznościowa

Może właśnie jedziecie odwiedzić rodzinę lub znajomych w Sanoku? Na pewno z chęcią Was oprowadzą, a Wy macie dwie korzyści!

Wesele gdzieś daleko? My na taką okoliczność zrobiliśmy sobie tydzień wolnego i zwiedziliśmy okolicę.

I nie muszą to być najpopularniejsze ośrodki turystyczne. Wszędzie znajdzie się coś ciekawego. Popytajcie, poszperajcie i… odkrywajcie!
PS! I nie zapomnijcie zaprosić na rewizytę i oprowadzić po swoim terenie!

3. Namiot

Nie ma się nad czym rozwodzić – namiot to bardzo tani sposób na nocleg. W Bieszczadach na jednym polu namiotowym płaciliśmy 5 złotych od osoby! PIĘĆ! Noo… to była po prostu skoszona łąka. Z drewnianym kibelkiem. I kąpielą w strumyku. A kto nie schował butów na noc, temu ukradł lis. Ale za 5 złotych!
(Kto bardzo odważny możne się rozbić na dziko – całkiem za darmo!).

4. Tanie noclegi

Najtańszy opisany w punkcie wyżej. Ale na namiot nie zawsze jest pogoda i chęć. I nie sprawdza się za bardzo w miastach. Dlatego warto poświęcić trochę czasu na poszukanie ofert noclegów. Można znaleźć prawdziwe perełki w dobrej lokalizacji. Cóż… bez śniadania, pięknego widoku z okna i stu kanałów w telewizji. Ale to tylko nocleg! Kto jedzie na wakacje siedzieć w pokoju?
My będziemy Wam nasze miejscówki podrzucać – z cenami, z fotkami 🙂

5. Łapanie okazji

Szukajcie a znajdziecie. Wiele jest ofert z dużą zniżką, choćby Za Pół Ceny – my byliśmy w ten sposób w Poznaniu, a akcja jest powtarzana co roku w okolicy majówki. Warto, są tłumy, ale warto.

W muzeach sprawdźcie dni wolnego wstępu albo polujcie na Noc Muzeów.

Świetne okazje trafiają się na bilety – lotnicze, kolejowe, autobusowe. Śledźcie facebookowe profile łapaczy okazji, najpopularniejszy chyba fly4free.pl.

6. Mniej popularne kierunki

Wszyscy szturmują Wrocław, Kraków i Trójmiasto? Zakopane? Władysławowo?

To pewne, że jest tam drogo i tłoczno, a zapewniam, że mniej znane miejsca mają również wiele do zaoferowania. Odłóż Zakopane na lepsze (bogatsze) czasy, a tymczasem odwiedź Roztocze albo Podlasie.

Czerwińsk nad Wisłą – znacie?

7. Poza sezonem

Kolejny sposób na ominięcie tłumu i skorzystanie z atrakcyjnych cen. Poza sezonem są naprawdę dobre promocje! Oczywiście, wszystko zależy od tego, czego oczekujesz. Opalanie się na Bałtykiem w marcu raczej się nie uda. Chociaż w lipcu też nie masz gwarancji, bądźmy szczerzy 😉

Niestety. Kolejny punkt nie dla nas. Tak się składa, że my mamy urlop zawsze w sezonie i nie da się inaczej – taka praca!

8. Darmowe atrakcje

Starówka. Rynek. Kościół. Park. Pomniki. Piękne okoliczności przyrody. Wiele rzeczy jest do zobaczenia za zupełną darmoszkę!

9. Planowanie

Taaaak… Sprawdź kiedy co jest czynne. Nie zakładaj sobie ot tak, że muzeum jest otwarte w niedzielę. Bo może akurat nie jest. I może tylko wydasz pieniądze na dojazd i nic nie zobaczysz. I może akurat Mietek się mocno zdenerwuje, bo mu każesz jechać kawał drogi w niesprzyjających warunkach pogodowych, żeby na końcu pocałować klamkę i prawie zakopać się w śniegu. Po prostu – lepiej wszystko sprawdź.

10. Małe dziecko

Małe dziecko mało kosztuje. Nie płaci za bilety ani za nocleg. Do pół roku jedzenie ma zawsze gotowe (jeśli karmisz piersią). Nie jęczy przy każdym stoisku z lodami, goframi, hot-dogami, magnesami, pluszakami czy innymi pamiątkami…

Serio, dopóki wsadzasz dziecko w chustę/nosidło i niesiesz, gdzie chcesz, jesteś na wygranej pozycji.

PS:11. Bonus

Jeśli nie masz dziecka, a za to masz nieco odwagi i śmiałości – ruszaj na autostop. My praktykowaliśmy w poprzednim życiu. I bardzo dobrze wspominamy!

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *