Stare Miasto w Lublinie – do zobaczenia i posmakowania
Lublin… Uwielbiamy tam wracać! To najlepsze wspomnienia studenckiej wolności. Teraz wiele rzeczy się zmieniło, inne pozostały, ale już patrzymy na nie inaczej. Przyjemnie było pobyć tam choćby ten jeden dzień. I zapewniam, że nawet szybka wizyta może być bardzo przyjemna. Oczywiście nie sposób zobaczyć wtedy wszystkiego, ale można pospacerować po Starym Mieście i zajrzeć do tamtejszych restauracji.
Ja byłam sama z Małą, do tego pierwszy raz podróżowałyśmy pociągiem – miałam utrudnienia 😉 Mała jest na etapie „nie chcę za rączkę, ja sama pobiegnę” i ucieka mi w tempie, o które byście jej nie podejrzewali!
Co do zobaczenia?
Nasze zwiedzanie Starego Miasta poszerzyłyśmy z jednej strony o Zamek, a z drugiej o Plac Litewski, który pełen być dzieci kąpiących się w fontannie i biegających wokół. Lila, zachwycona takim towarzystwem, sama chciała zażyć kąpieli! A próby złapania uciekającej między palcami wody odbywały się przy akompaniamencie głośnego śmiechu.
Poza tym na placu do zobaczenia – pomnik Józefa Piłsudskiego, który stanął tam jako budowla tymczasowa w 2001 roku i stoi po dziś dzień. A dlaczego tak? A dlatego, że na jego budowę nie chciał się zgodzić konserwator, a w sprawie tymczasowych budowli konserwator nie ma prawa głosu. Pomnik tymczasowy od stałego różni się tym, że nie dotyka bezpośrednio podłoża, a Piłsudskiego ustawili na folii!
Po nim mamy też pomnik Unii Lubelskiej, a naprzeciwko kościół świętych Piotra i Pawła z XVIII wieku (przy zespole klasztornym kapucynów).
Od Placu pięknym deptakiem kierujemy się w stronę Bramy Krakowskiej, którą wejdziemy na Stare Miasto (aktualnie przejście jest tam rozkopane i trzeba je nieco okrążyć). W tej bramie najczęściej przysiadają uliczni artyści, warto zatrzymać się na chwilę i posłuchać. A za bramą pozostaje nam oczy cieszyć przepięknymi kamieniczkami z najpopularniejszą, błękitną Kamienicą Konopniców na czele. Warto zajrzeć również w mniej uczęszczane uliczki, te wąskie i nie tak kolorowe, ale za to bardzo klimatyczne i wolne od tłumów i zgiełku. Może uda się natknąć na jakieś czasowe instalacje artystyczne? Koniecznie zawędrujcie w ulicę Złotą – do Bazyliki Ojców Dominikanów.
Trybunał
Na Rynku Starego Miasta wznosi się budynek Trybunału Koronnego. Obecny, klasycystyczny wygląd, to zasługa projektu Dominika Merliniego i przebudowy w XVIII wieku. Tutaj, zgodnie z legendą, przekupieni sędziowie chcieli niesprawiedliwie osądzić biedną wdowę, która stwierdziła, że diabły wydałyby wyrok sprawiedliwszy. I tak się stało, diabły się zebrały, wydały wyrok na korzyść kobiety i przypieczętowały go wypalając ślad łapy na stole.
Obecnie w budynku znajduje się Pałac Ślubów oraz Muzeum Historii Ratusza i Trybunału Koronnego, a w piwnicach Lubelska Trasa Podziemna.
Muzea
Poza Muzeum w Trybunale znajdziemy na starówce też dwa inne niewielkie muzea – Muzeum Literackie im. Józefa Czechowicza oraz Aptekę Muzeum (uwaga, nieczynne w niedzielę!).
I dalej, dalej, przez Bramę Grodzką należy podreptać w kierunku Zamku. Mnie osobiście sama budowla nie urzeka, podświadomie czuję więzienny klimat… Bo z pierwotnego zamku pozostała tu tylko kaplica i baszta, resztę odbudowano w XIX wieku jako więzienie, które działało tu 128 lat! Mało zamkowy ten Zamek, więcej historii poczujecie zwiedzając kaplicę (przepiękna, sprawdźcie sami!) albo wchodząc na basztę. A w muzeum zamkowym każdy znajdzie coś dla siebie – archeologia (ciekawie zorganizowana wystawa), malarstwo, sztuka ludowa, monety, medale…
Mogłabym Wam tu jeszcze pisać i pisać, ale czy o opis tu chodzi? Najlepiej wszystko zobaczyć na własne oczy. A! Świetny widok na Zamek jest z Placu po Farze, przystańcie na chwilę. I dodam jeszcze, że Stare Miasto to dobre rozwiązanie dla rodziców z uciekającymi dziećmi, bo to spacerowe uliczki i piesi są uprzywilejowani, nawet tacy mali 😉
Co do zjedzenia?
Lublin jako swój kulinarny znak rozpoznawczy promuje cebularze. Z sukcesami – bo stał się on już rozpoznawalny i od 2014 roku jest chroniony prawem Unii Europejskiej – żeby go wyrabiać, trzeba mieć certyfikat. Zgrzytali na to zębami moi wykładowcy z lubelskiego Uniwersytetu, słusznie argumentując, że cebularz nie jest daniem lubelskim, a żydowskim. Zgodnie z legendą Żydówka Esterka na cebularza poderwała króla Kazimierza Wielkiego 😉 Lubelskie są natomiast pierogi – potwierdzają to moje obserwacje, ogromna większość moich znajomych ze studiów dostawała w ramach wyprawki z domu paczki pierogów. Ja pierogów nie przywoziłam, bo u mnie w domu się ich nie robi, a o większości znanych w Lublinie farszów nawet nikt nie słyszał 😉
Cóż… Nikt nie zatrzyma już kariery cebularza. Niechże będzie on lubelski, pierogami słyną przecież inne miejsca (Podlasie! <3 ). Na Starym Mieście w Lublinie nie zabraknie nam wyboru – kuchni żydowskiej, regionalnej, włoskiej, armeńskiej, czeskiej, irlandzkiej, naleśnikarni… Co kto lubi!
Cebularz
Cebularze kupimy już w ulicznej budce (co nie znaczy, że są gorsze, podobno bardzo smaczne. Jak sprawdzę, dam znać!). Po prawdziwie tradycyjne (bo w restauracji żydowskiej) proponuję udać się do Mandragory, a przy okazji spróbować innych dań tej kuchni. Działa tam restauracja i piekarnia, ale piekarnia sprzedaje dopiero od 11.30, wcześniej serwowane są wyłącznie śniadania. Byłyśmy, bardzo smacznie, miła obsługa w stylizowanych strojach i bardzo klimatyczny wystrój.
W pubie regionalnym Św. Michał na podstawie cebularza robią pizzę – w czterech wersjach smakowych. Miejsce dla placka z cebulą znalazło się nawet w irlandzkim pubie U szewca! Gdyby ktoś chciał zgłębić temat – na pokazy z degustacją zaprasza Regionalne Muzeum Cebularza na ulicy Szewskiej.
Kuchnia regionalna
Jeśli zaś chodzi o kuchnię regionalną to pierogarni na starówce nie odnalazłam, za to dania regionalne oferuje wspomniany już Św. Michał – z zup forszmak, flaki i żurek, na drugie żebro św. Michała albo szaszłyk lubelski. U szewca skosztujemy pierogów w dwóch wariantach – ruskich lub z soczewicą i boczkiem. Mandragora także ugości nas ciekawymi pierogami – czosnkowymi!
Mnie urzekło Sielsko Anielsko. Nie miałam w planach tego miejsca, ale dekoracje w restauracyjnym ogródku mnie oczarowały i zatrzymałam się na obiad. Menu jest bogate, duży wybór pierogów – ruskie, z mięsem, z kapustą i grzybami, z kaszą gryczaną i twarogiem, ze szpinakiem i fetą, z owocami. Są też kluski kładzione, placki ziemniaczane i racuchy. Poza tym duży wybór „normalnych” dań, w tym schabowy po lubelsku – w jajku zamiast w bułce. Ja wzięłam moje ulubione pierogi z kapustą i grzybami i się nie zawiodłam. Widać, że są lepione ręcznie na miejscu – sam kształt pierożków już to pokazuje, nie są identyczne, jak z maszynki. Farsz dobrze doprawiony, pycha! A na poczekanie dostałam chlebek ze smalcem, ogórkami i twarożkiem. Twarożek i ogórek bardzo dobre, szczególnie jeśli lubicie ogórki mocno koperkowe, tak jak ja 🙂 reszty nie spróbowałam, bo moje zamówienie było zrealizowane błyskawicznie! Co mi się nie podoba? Dlaczego nie ma herbat liściastych? Muszę założyć jakiś ruch na rzecz wprowadzenia herbat liściastych do polskiej gastronomii 🙂 I herbata mrożona dla mnie, jak zwykle, przesłodzona… Ktoś wie gdzie w tym kraju (lub poza) można wypić dobrą mrożoną herbatę? Dobrą, czyli nieprzesłodzoną i z wyczuwalnym smakiem herbacianym. Pomóżcie!
Na deser
Na koniec chciałam zajść na kawkę i deser do miejsca, które znamy z Mietkiem jeszcze ze studiów, a ma się ono czym wyróżnić – Mrau Cafe. Tam wypijecie kawę/herbatę i zjecie ciacho w towarzystwie mruczących przyjaciół. W zależności od ich humoru mogą leżeć Wam na stoliku albo schować się w swoich domkach – nigdy nie wiadomo, w końcu koty chodzą własnymi ścieżkami. Kocią kawiarnię znajdziecie skręcając w boczną uliczkę na trasie Stare Miasto – Plac Litewski. Uwaga – gości obowiązują twarde zasady – trzeba zdezynfekować ręce, nie wolno zwierząt brać na kolana ani karmić. No i najgorsza dla nas zasada – zakaz wejścia z małymi dziećmi 🙁 Dzieci do lat 6 nie mogą wchodzić w ogóle, miedzy 6 a 12 rokiem życia tylko po umówieniu. Dopiero powyżej 12 lat można na legalu 😉 Jeśli Wam wolno to zachęcam, warto 🙂
Po tej jednodniowej wizycie zaostrzył mi się apetyt na Lublin i męczę Mietka o jakiś wyjazd na weekend, na tournee po lubelskich atrakcjach i knajpkach. Tylko tym razem we dwoje, bo ktoś musi pilnować wózka, kiedy będę biegać za dzieckiem 😉
Dajcie znać o waszych doświadczeniach z Lublinem!
Krótko, zwięźle i na temat
Muzeum Historii Ratusza i Trybunału Koronnego
Rynek 1
czynne:
środa – sobota 9.00 – 16.00
niedziela 9.00 – 17.00
bilety: 5,50 zł normalny; 4,50 zł ulgowy
Muzeum Literackie im. J. Czechowicza
ul. Złota 3
czynne:
środa – sobota 9.00 – 17.00
niedziela 9.00 – 17.00
bilety: 5,50 zł normalny; 4,50 zł ulgowy
Muzeum Apteka
ul. Grodzka 5a
czynne:
środa – sobota 11.00 – 15.30
bilety – dowolna darowizna
Lubelska Trasa Podziemna
(dzieci tylko powyżej 4 lat)
sezon letni (maj-październik) wejścia:
od wtorku do piątku: 10.00; 12.00; 14.00; 16.00
weekendy: 12.00; 13.00; 14.00, 16.00; 17.00
bilety: 12 zł normalny; 10 zł ulgowy
Zamek Lubelski
czynne: maj – wrzesień: wtorek – niedziela10.00 – 18.00
październik – kwiecień: wtorek – niedziela 9.00 – 17.00
Kaplica
czynna: maj – wrzesień codziennie 10.00 – 17.30
październik – kwiecień – wtorek-niedziela: 9.00 – 16.30
Baszta
czynna codziennie 9.00 – 19.00
bilet na ekspozycje stałe, kaplicę i basztę – 30 zł normalny; 23 zł ulgowe.
Regionalne Muzeum Cebularza
ul. Szewska 4
czynne wtorek – niedziela 11.00 – 17.00
bilety: normalny – 16 zł, ulgowy – 14 zł
Mandragora
Rynek 9
czynne codziennie 8.30 – 22.00 (pt-sb do 24.00)
śniadanie izraelskie – 25 zł
cebularz 3 zł
chałka 10 zł
zupy 10-15 zł
pierogi czosnkowe 22zł
dania 19 – 53 zł
Święty Michał
ul. Grodzka 16
czynne codziennie 12.00 – 22.00 (pt-nd do 24.00)
zupy 9,90
dania 18,90 – 29,90
cebularze – pizze 18,90 – 24,90
burgery 22,90 – 29,90
i duuuży wybór piw rzemieślniczych
U szewca
ul. Grodzka 18
czynne codziennie 9.30 – 02.00 (niedziela do 24.00)
cebularz 7 zł
pierogi 16 – 18 zł
i duuuży wybór piw
Sielsko Anielsko
Rynek 17
czynne codziennie 10.00 – 23.00
zupy 10-12 zł
pierogi 18-21 zł
dania mięsne 13 – 29 zł
Mrau Cafe
ul. Kapucyńska 2
czynne codziennie 10.00 – 20.00 (niedziela od 11.00)
ciasta/ciastka do 12 zł
napoje 5 – 12 zł
Malutki błąd się wkradł, na końcu ul. Złotej jest Bazylika oo. Dominikanów, nie Franciszkanów 🙂
Ups, ale wstyd! Nie wiem skąd mi się wzięli franciszkanie, ale byłam o tym tak przekonana, że nawet nie sprawdziłam… i mam nauczkę! Już wszystko poprawione 🙂 i brawa dla uważnego czytelnika!
comment
Dodam, że cebularze z budki też są prawdziwe i tradycyjne:) Wypiekane w piekarni, która uzyskała certyfikat wypieku Cebularza,według starej receptury!:) Bo tak jakoś czytając artykuł można odnieść wrażenie, ze nie… a przecież są bardzo smaczne!:)
Chodziło mi raczej o to, że cebularz wywodzi się z kuchni żydowskiej i dlatego warto się udać do restauracji, która oferuje kuchnię żydowską 🙂 Nie chciałam niczego ujmować cebularzom ulicznym, to świetna sprawa, świadczy o rozkręcaniu się kariery cebularza! No i dobra opcja na coś „na szybko”. Obiecuję kolejnym razem zjeść z budki i opisać wrażenia 🙂 Pozdrawiam!