Pieniny – kilka znanych i mniej znanych atrakcji
Podczas przygotowań do wyjazdu w Pieniny pewne atrakcje powtarzają się w każdym przeczytanym artykule. Są w końcu obowiązkowe, więc i u nas ich nie zabraknie! Dołożymy też coś mniej popularnego, a również ciekawego. Na pewno nie wyczerpujemy tutaj tematu pienińskich atrakcji, wiele z nich jeszcze przed nami, ale chcemy pokazać odwiedzone przez nas miejsca. Bazę noclegową mieliśmy w Kluszkowcach, więc w tym terenie się poruszaliśmy – głównie Pieniny Właściwe, teren Pienińskiego Parku Narodowego i okolice.
Trzy Korony
Top of the top, a więc szczyt Trzy Korony, najwyższy z Pienin Środkowych. My postanowiliśmy ruszyć żółtym szlakiem ze Sromowców Niżnych (później skręcając na szlak niebieski). Przy wejściu na teren parku jest pawilon Pienińskiego PN z wystawą przyrodniczą. Tam znajdziecie też toalety i sklepik. Za wstęp do parku ani na wystawę nie trzeba płacić (opłata dopiero na górze, przy wejściu na taras widokowy). Trasa wiedzie początkowo łagodnie, lecz nieustannie pod górę, przez Wąwóz Szopczański. To bardzo łatwy fragment, niestety cały czas na słońcu. Dalej zaczynają się schody, całkiem dużo schodów. Po ich pokonaniu docieramy wreszcie do wejścia na taras widokowy na Okrąglicy (982 m), najwyższej z pięciu turni Trzech Koron. Czasem bywają tam dłuuugie kolejki, my mieliśmy nieprzyjemność na taką trafić…
Dalej poszliśmy niebieskim szlakiem, z którego odbiliśmy w zielony, prowadzący z powrotem do Sromowców. Zielony szlak jest łagodniejszy, ale dłuższy, jednak zdarzają się i skaliste schody!
Od Okrąglicy możecie też, idąc cały czas niebieskim szlakiem, dotrzeć do Sokolicy (jeszcze ok. dwie i pół godziny). Wtedy zdobędziecie dwa najsłynniejsze pienińskie szczyty w jeden dzień! Dodatkowo bilet z Trzech Koron w tym samym dniu działa również na Sokolicy, więc dwa szczyty na jednym bilecie, opłaca się 😉
W Sromowcach znajdziecie sporo punktów gastronomicznych, aby pokrzepić się po tej wędrówce 🙂



Spływ Dunajcem
Kolejna bardzo popularna atrakcja. Może być relaksem po zdobyciu Trzech Koron 🙂 My akurat startowaliśmy ze Sromowców Niżnych, więc wszystko w jednym miejscu!
Najpopularniejszy i najbardziej tradycyjny jest spływ tratwami z flisakami. Są też nowsze wariacje, jak spływ pontonem lub kajakiem. Jeden ponton widzieliśmy na trasie, zdecydowanie jest to mniej relaksujące, a bardziej ekscytujące – co kto lubi. Nie ma określonych godzin startu, tratwa wypływa, kiedy zbierze się grupa (11 osób). Nasz spływ ze Sromowców Niżnych do Szczawnicy trwał ok. 1,5h. Można wyruszyć wcześniej – tratwy wypływają też ze Sromowców Wyżnych, można popłynąć dalej – aż do Krościenka. Drogę umilają ciekawostki i żarty panów flisaków 😉
Hmmm… Tylko jak z tej Szczawnicy wrócić? Branża turystyczna czuwa i nie zostawi Was z tym problemem. Przy zakupie biletów na spływ można od razu wziąć opcję z busem powrotnym lub z wypożyczeniem rowerów na powrót. Rowery zostawia się w Sromowcach i stamtąd są transportowane znowu do Szczawnicy. Nie trzeba rezerwować tej opcji od razu przy bilecie na spływ, można poszukać rowerów później. Wypożyczalnia Góral Bike w Szczawnicy ma też swoje punkty w Sromowcach i Krościenku, a wypożyczone rowery można oddać w dowolnym z nich.
A skoro już jesteśmy przy rowerach… W Szczawnicy ma początek Droga Pienińska, piękna trasa pieszo-rowerowa biegnąca do Czerwonego Klasztoru. Warto więc rozważyć wypożyczenie roweru na dłużej 🙂 Większość trasy przebiega po stronie słowackiej.

Szczawnica i Palenica
Po zakończeniu spływu można zostać w Szczawnicy na godzinę lub kilka (lub przyjechać tu samochodem).
Warto przejść promenadą wzdłuż potoku Grajcarek, po drodze napotykając ukwiecone mostki i kłódki zakochanych. Ciekawostką podczas spaceru będzie willa Wanda, hotel wybudowany w dwudziestoleciu międzywojennym. Obecnie trwają prace nad jego renowacją.
Promenada zaprowadzi nas do stóp Palenicy (722 m). Na szczyt można dostać się kolejką linową lub pieszo. My wybraliśmy kolejkę, ale to był stresujący wjazd, bo Lila (lat 5) wierciła się przeraźliwie i nieustannie wydawało nam się, że zaraz spadnie…
Największą atrakcją Palenicy jest zjeżdżalnia grawitacyjna, czyli taka dłuuga zjeżdżalnia na wózkach. Zjeżdżający może zwalniać i przyspieszać, pilnując oczywiście aby w kogoś nie wjechać i samemu nie blokować trasy. Z powrotem pod górę pasażerowie są wciągani razem z wózkami. Do wózków wsiada się pojedynczo, tylko dzieci do lat 8 jeżdżą z rodzicami.
Poza kolejką na szczycie są też dmuchańce, plac zabaw, lody, karczma, strzelnica i ścieżka przyrodnicza z modelami zwierząt, owadów i grzybów.


Zamek Czorsztyn
Kolejnym bardzo popularnym „zestawem” atrakcji w Pieninach są zamki Czorsztyn i Niedzica, przedzielone wodami sztucznego Jeziora Czorsztyńskiego. Zamek Czorsztyn leży na terenie Pienińskiego Parku Narodowego i jest pod jego opieką. Są to właściwie ruiny XIV-wiecznego zamku, w dwóch zachowanych pomieszczeniach obejrzymy wystawy na temat historii zamku i jego okolic. Tarasy zamkowe i okna baszty gwarantują piękne widoki.
Parking pod zamkiem kosztuje 6zł/h, ale dla zwiedzających zamek pierwsze 1,5h jest za darmo (trzeba okazać paragon). My się zmieściliśmy w tym czasie i nie musieliśmy płacić nic. Od parkingu do zamku czeka nas jeszcze kilka minut spaceru. Zwiedzanie jest płatne (bilety 8zł normalny, 4zł ulgowy, lepiej mieć gotówkę).
Między zamkami w sezonie odbywają się stałe rejsy co 20 minut. Można więc zostawić samochód w Czorsztynie na cały dzień, popłynąć do Niedzicy i wrócić statkiem po samochód.



Zamek Niedzica
Tuż za Jeziorem Czorsztyńskim stoi kolejny średniowieczny zamek – Dunajec w Niedzicy. Po co komu dwa zamki tak blisko siebie? Dawniej strzegły one polsko – węgierskiej granicy na Dunajcu, który płynął tamtędy przed utworzeniem sztucznego jeziora (zbiornik napełniono w 1996 roku).
Zamek Dunajec należał przez przeważającą część swojej historii do rodów węgierskich. Krótki polski epizod raczej nie należy do zbyt chwalebnych, ponieważ Olbracht Łaski (syn Hieronima) zamek zastawił i sprzedał. Tak skończyło się 60-letnie zawiadowanie zamkiem Polaków. Na polskim terytorium znalazł się po I wojnie światowej, ale do 1945 roku pozostawał własnością węgierskiego rodu Salamonów. Stowarzyszenie Historyków Sztuki, pod którego opieką jest obecnie zamek, pozostaje w kontakcie z potomkami ostatniej właścicielki.
Zamek grał w filmach, były tu kręcone sceny m.in. do Janosika i Wakacji z duchami. Część zamku jest wyłączona ze zwiedzania, ponieważ utworzono tam hotel. Zainteresowanych noclegiem odsyłam do strony internetowej.
Bilety na zwiedzanie zamku najlepiej wykupić wcześniej przez internet (23zł normalne, 17zł ulgowe). Na miejscu może okazać się, że bilety na dany dzień się skończyły lub trzeba długo czekać. Grupy wchodzą o określonych godzinach z przewodnikiem, tzn. można oddzielić się od przewodnika i zwiedzać samodzielnie, ale jednak nie warto 😉 Nam trafił się świetny przewodnik! Zamek, w przeciwieństwie do tego w Czorsztynie, nie jest ruiną. Częściowo zachowało się nawet jego wyposażenie, w niektórych salach są wystawy dotyczące historii tego miejsca. Tutaj również można liczyć na piękne widoki na Jezioro Czorsztyńskie!
Z biletem z zamku możemy zwiedzić też wozownię, tutaj nie obowiązują już godziny wejścia i nie ma przewodnika. Można na miejscu dokupić też bilet do spichlerza (6zł/os), w którym znajduje się wystawa dotycząca życia dawnej wsi i sztuki ludowej.
Parking w Niedzicy
Ważna sprawa – parking. Nie ma tego problemu ten, kto przypłynął statkiem z Czorsztyna. Zmotoryzowanym polecamy parking pod karczmą Zadyma. Od zamku dzieli go krótki spacer, a jeśli zjemy w karczmie obiad i pokażemy przy rozliczeniu paragon, to mamy zniżkę na parking. Nam wyszedł całkowicie za darmo, a po obiedzie nie było nas jeszcze 3 godziny. Parking pod zamkiem kosztuje 18zł i często brakuje już tam wolnych miejsc. Naszym zdaniem opłaca się jednak pod Zadymą!
Wokół karczmy panuje trochę odpustowy klimat – stragany, dmuchańce, park linowy i tym podobne atrakcje, noszące wspólnie nazwę Spiska Kraina. My akurat nie korzystaliśmy, ponieważ padało. Za to karczma nam się spodobała, w środku jest ładnie, jedzenie smaczne i jest kącik dla dzieci.
Inne atrakcje Niedzicy
Po drodze do zamku warto też zajść na zaporę wodną. Jest stamtąd wspaniały widok na Jezioro Czorsztyńskie wraz z obydwoma zamkami na jego brzegach, a z drugiej strony na Jezioro Sromowieckie. Na zaporze namalowany jest obraz 3D Moc Żywiołów.
Podczas pięknej pogody można wybrać się na niedzicką plażę. Nam akurat trafił się deszcz, ale słyszeliśmy bardzo pozytywne opinie od innych bywalców. Sprawdziliśmy za to osobiście plażę w Kluszkowcach i tej zdecydowanie nie polecamy – brudno i leży tam potłuczone szkło.

Skansen w Kluszkowcach
Skansen, znany też pod nazwą Osady turystycznej Czorsztyn, to zespół budynków przeniesionych z terenów zalanych przez Jezioro Czorsztyńskie. Znajdziemy tu domy, małe piwniczki i piękne, okazałe pensjonaty. Założenie utworzenia tego miejsca było wspaniałe – obiekty miały pełnić funkcję hoteli, restauracji, SPA, sal konferencyjnych. Miały żyć i zarabiać na siebie. Niestety obecnie stoją puste i niszczeją. Przykro się na to patrzy. Dlaczego potencjał tego miejsca nie został wykorzystany? Wokół powstają nowe ośrodki wypoczynkowe, a skansen zaczyna straszyć…


Góra Wdżar
Góra leży w pobliżu Kluszkowców, na pograniczu Gorców i Pienin, bywa zaliczana czasem do jednych, czasem do drugich. Trafiliśmy tam przypadkiem 🙂
Najciekawsze podejście na Wdżar zaczyna się od strony Wąwozu Papieskiego, tamtędy prowadzi też ścieżka przyrodnicza. Na początku jest kilka punktów związanych z Janem Pawłem II – ołtarz, kilka tablic, źródełko. Dalej zaczynają się metalowe schody, skalne podejścia, momentami nawet z łańcuchami! Trasa prowadzi przez nieczynny kamieniołom, wydobywano tu andezyt – rzadko spotykaną skałę magmową. Jej obecność oraz kształt góry sprawiają, że Wdżar bywa nazywany wygasłym wulkanem, chociaż nie jest to potwierdzone naukowo.
Na szczycie oczywiście punkt widokowy, z którego można podziwiać okolicę. Ponadto rzeźba Smok Gorczański i tablica z legendą o tymże smoku. Jest też punkt występowania anomalii magnetycznych, ale trzeba wziąć kompas, aby je zaobserwować. Z niewiadomych przyczyn igła kompasu wariuje w tym miejscu.
Podczas naszej wizyty akurat nie działała kolejka krzesełkowa.
Zeszliśmy szeroką, lekką trasą w stronę gospody Koliba, mijając po drodze pokaźne stadko owiec. Uroczo!




Termy
Co prawda w Pieninach nie ma term, ale gdybyście byli zainteresowani relaksem w ciepłej balii z pięknymi widokami, to coś takiego jest! Zajrzyjcie do Balii Pieniny, wygląda to super!
Taka balia niestety raczej nie zaspokoi dziecięcych potrzeb, więc my pojechaliśmy do Term Bania w Białce Tatrzańskiej. Wybraliśmy je, bo były najbliżej (pół godziny drogi), miały dobre opinie i kryte baseny, a zapowiadali deszczowy dzień. Okazało się, że cały dzień był przepiękny, ale to dobrze, bo Lila szalała na dwóch zewnętrznych wodnych placach zabaw i była zachwycona. Dla Gabrysi (14 miesięcy) trochę mało było tam zajęć. Całe szczęście, że były dostępne specjalne dmuchane koła dla maluchów i mogła sobie w takim podryfować 🙂
Kupiliśmy bilet rodzinny 2+1 za 199zł (3,5h), a dla Gabrysi bilet za 1zł (dla dziecka do 104 cm). Dziewczyny wcale po tym czasie nie chciały wychodzić 😉
Niedużo dalej są też Termy Szaflary i Gorący Potok.
Pieniny – podsumowanie
Pojawiły się we wpisie takie atrakcje jak Trzy Korony, na których trzeba było czekać w kolejce na szczyt. Był spływ Dunajcem, przy którym powstawał korek na rzece, tak wiele tratw wypłynęło na raz. Ale też skansen w Kluszkowcach, który zwiedzaliśmy w samotności, czy też góra Wdżar, na którą wdrapywaliśmy się bez towarzystwa. W takich miejscach czujemy się jak prawdziwi odkrywcy 🙂 Mamy nadzieję, że znajdziecie tutaj coś dla siebie.
Zobaczcie też inne atrakcje w Małopolskiem.