Kategorie

Zmartwienia rodziców w podróży

Rodzice się martwią. Nieustannie. To już cecha, która jest rodzicielstwu przypisana na stałe. A mam wrażenie (mam nadzieję, że nikogo nie obrażę), że szczególnie matki się martwią. Ojcom wyluzowanie przychodzi łatwiej.

Pamiętam moment, w którym dotarła do mnie ta bolesna prawda. Był przyjemny, wiosenny dzień. Stała się rzecz niesłychana, Mała zasnęła nam w wózku na tarasie. Mietek stwierdził, że mam teraz chwilę relaksu i mogę się odstresować. Relaksu? Odstresować się? JAK?! Co to za relaks, skoro z napięciem czekasz, czy przypadkiem zaraz dziecko się nie obudzi. Czy pies nie zaszczeka, samochód nie zatrąbi, ciężarówka nie zrobi głośnego „puffff” pod domem. Skoro ciągle się zastanawiasz, czy nie przewieje dziecka na dworze, a może przegrzeje, a może cieplejszy kocyk, a może odkryć ten kocyk, a uszka odkryte, a nóżka zimna, a czy ta moskitiera to na pewno nie ogranicza dopływu powietrza, a bez moskitiery to mucha nie obudzi? A dodatkowo żaby kumkają, bociany klekoczą, koty próbują wejść do wózka, bo przecież chyba jeszcze się zmieszczą, dlaczego takie dobre posłanie ma się marnować?
Wtedy zrozumiałam, że ZAWSZE COŚ. I że będzie tylko gorzej.

U…. a co dopiero w podróży!

Zmartwienia „kulinarne”

  • Czy jeśli ja zjem TO (wstaw dowolnie: czekoladowy deser z wiśniami, schabowego, kapuśniak, hummus, gołąbki…), to dziecko nie będzie płakało? No bo teoretycznie to wszystko wolno, ale praktycznie…?
  • Dziecko płacze, może to dlatego, że zjadłam TO (patrz wyżej).
  • Jak długo dziecko może przeżyć tylko na jogurcie?
  • Łyżeczka do jogurtu się zgubiła!
  • Ona ten jogurt je czy robi z niego maseczkę? O, chyba stwierdziła, że mi też maseczka nie zaszkodzi.
  • Śliniaczek? Nam przydałyby się ochronne kombinezony
  • A ona się tym nie zakrztusi?
  • A jeśli to zje i będzie płakać?
  • A jeśli ma alergię?
  • Moje dziecko zasypia przytulone do bułki. Chyba kocha gluten bardziej niż nas.
  • A to jedzenie w restauracji to na pewno dziecku nie zaszkodzi?
  • Czy jeden kawałek ciasta z mojego talerza to dla dziecka cukrzyca, miażdżyca i próchnica na resztę dni?
  • A te sztućce to dobrze umyte i wyparzone?
  • Za ile lat będę mogła zjeść posiłek w spokoju?
  • Tu jest lokalne piwo, a ja nie mogę pić! (To może nie jest wielkie zmartwienie, ale jednak przykre)

Zmartwienia higieniczne

  • Już drugi dzień nie wykąpaliśmy dziecka. Czy po powrocie do domu będzie na nas czekać opieka społeczna?
  • A od leżenia na ziemi to wilka się nie dostanie? I co to jest ten wilk?
  • Po co ja tu w ogóle przychodziłam, tylko mi dziecko przewieje! Przegrzeje! Przemrozi!
  • Ups… Chyba dwójeczka, a my nie wzięliśmy torby z samochodu. Trzeba wracać!
  • A te nawilżane chusteczki to na pewno zdrowe dla skóry dziecka?
  • Siedzenie w foteliku chyba nie jest zbyt dobre dla kręgosłupa…
  • A noszenie w chuście jest zdrowe? Jest wygodne dla dziecka?
  • Czy ta chusta nie jest za słabo ściągnięta?
  • Czy ta chusta nie jest za mocno ściągnięta?
  • Czy to nosidło jest odpowiednio wyregulowane?
  • Na pewno po powrocie zachoruje i to będzie NASZA WINA!
  • Jesteśmy złymi rodzicami, powinniśmy siedzieć w domu i roztaczać opiekę nad maleństwem…
  • Nie może zasnąć, to przez nas, za dużo bodźców. Trzeba było siedzieć w domu.
  • Czy od spania przy suszarce można ogłuchnąć?
  • Co ona tak długi śpi? ODDYCHA?!
  • Zapomniałam o kremie od słońca/zimna!
  • Od ilu piosenek z Youtube w czasie jazdy samochodem moje dziecko dozna trwałego urazu na psychice?
  • Czy używanie kija do selfie w roli gryzaka jest higieniczne?

Zmartwienia kulturalne

  • Czy karmienie dziecka na progu zabytkowego kościółka w skansenie to świętokradztwo?
  • Jakiś przedszkolak pokazuje palcem na mój wywalony cycek i głośno pyta babci „A co ta pani robi?”. Babcia z klasą – wybrnęła z sytuacji. Tylko czy ja nie gorszę dzieci?
  • Czy przewijanie dziecka na trawce w parku nie gorszy przechodniów?
  • Czy przewijanie dziecka na trawce w parku nie narusza prywatności mojego dziecka?
  • Czy mi się wydaje, czy ten pan wyszedł ze swoim obiadem do pokoju kiedy nas zobaczył na horyzoncie? Czyżbyśmy nie byli mile widziani w hotelowej restauracji?
  • O nie, kiedy tamta pani  z dwójką dzieci wyjdzie ze śniadania to nasze dziecko awansuje na najgłośniejsze na sali.
  • Czy podrygiwanie na środku sali i pokazywanie na innych gości palcami mieści się w zakresie zachowań tolerowanych u małych dzieci?
  • Chyba nasze dziecko chce zjeść to, co ten pan ma na talerzu. Na szczęście pan tego nie rozumie. Na szczęście moje dziecko jeszcze nie umie za dobrze mówić.
  • Tamta pani na nas dziwnie patrzy. Chyba uważa, że za słabo zajmujemy się dzieckiem.
  • Tamta pani dziwnie na nas patrzy. Chyba uważa, że jesteśmy nadopiekuńczymi rodzicami.
  • Ale żeby dziecko po muzeach ciągać? Co za ludzie…

Add a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *